Gdy wysiedliśmy w Gdańsku udaliśmy sie do miejsca gdzie mozna się ogrzać. Wybraliśmy McDonald. zeby nie było, że jesteśmy darmozjadami kupiliśmy jakieś chessburgery. Suma sumarum i tak nas wyrzucili z tamtąd "bo zamykają już", a Nogieć wielce dyplomatycznie zasnął na stoliku tej szacownej restauracji.
Chwile potem siedzieliśmy w poczekalni. Tam nie byliśmy zbyt długo, ponieważ ochorniarze wyrzulici wszystkich, którzy czekali na nocny do Białestoku na ziąb i padający deszcz powodu, że poczekalnie zamykają, bo sprzątaczki muszą umyć posadzke. O mało nie doszło do rękoczynów ze strony paru pasażerów.
Tak więc ostatnią godzinkę oczekiwania na pociąg spędziliśmy w przejsciu, gdzie było cholernie zimno. W końcu przyjechał pociąg i znów nam było ciepło. Dosiedliśmy sie do jakiegoś studenta, który jechał ze Słupska do Białegostoku.