W osobowym do Wrocławia złożonym z nieśmiertelnych kibli - wrzawa! A my ledwo żyjemy. Troche rozmawiamy. Oczy - jakby piaskiem zasypane - kleją sie jak źle zrobione ciasto. Mimowolnie zasypiamy. Budzimy się przed Wrocławiem. Teraz w autobus - do domu!