Rano pobudka o 5:00. Szybka herbatka i śniadanko i wio na Nowy Dwór. Tam spotkałem Ryśka i Marcina. Chwile później pojawił się na horyzoncie osobowy do Gorlitz, w którym siedzieli Ufo i 12 groszy. Po spoczęciu w przedziale rozpoczęła sie konsumpcja trunków umilających podróż (Tyskie). Po planie wylądowaliśmy w Legnicy, gdzie czekał na nas pogromca lokalnych szlaków - SU42 z jednym wagonem popularnie zwanym bonanzą. Tuź przed siódmą wystartowaliśmy z grodu na Kaczawą. Szlak do Zebrzydowej nie wzbudzał zbyt wielkich emocji. Była to zwykła magistrala, po której gnaliśmy ile Fablok dał. Jedyne o czym warto wspomnieć to piękny wschód słońca widoczny w tylnych drzwiach bonanzy. Gdy dojechaliśmy do Zebrzydowej rozpoczął się główny punkt imprezy. Pierwszą jego częścią był oblot pociągu (a może to zbyt duże określenie jak na jeden wagon?) przez Polsata. SU42 pognała za rozjazdy, praktycznie zniknęła nam z pola widzenia. Warto tu wspomnieć, że do czasu "modernizacji" stacja posiadała dwa dwu krawędziowe perony. Pierwszy służył do odprawy pasażerów na magistrali, drugi zaś do obsługi pasażerów do Jeleniej Góry (do 1996) i Żagania (do 1992). Także wjazd od strony Jeleniej był poprowadzony bezkolizyjnie, pod torami magistrali. Po genialnej "modernizacji" na miarę Łuni Jełropejskiej zbudowano dwa nowe perony, przeznaczone dla pasażerów pociągów do Wrocławia i Zgorzelca